Frajerka

tak to wygląda czasem

budzę się rano i myślę o tym że od 6 lat spłacam sama wspólny kredyt mieszkaniowy

frajerka


wizualizuje sobie mieszkanie byłego męża, luksusowsze, z windą, hamakiem przewieszonym przez pokój gościny, z widokiem na miasto Wrocław o wschodzie słońca

frajerka
(wizualizowanie rzeczy niekorzystnych dla mojej psychiki wychodzi mi zawsze ciut łatwiej)

ja nie mam hamaka 
i nie mam pokoju gościnnego
kredyt na mieszkanie, w którym żyjemy z dziećmi to bardziej mój kredyt, 
bo dzieci są bardziej moje, bo wyszły z mojej macicy a nie jego?*

*to ostatnie to moja frajerska interpretacja

wizyty u prawników, doradców, banków, narady z koleżankami, z rodziną.. nic nie wymyśliliśmy
numerolog mówi, żeby liczyć na godność człowieka

Także czekam (y) 
frajerka (i)

"Los się musi odmienić" zaśpiewał rano Kazik
"Dziwny jest ten świat" dodaje Niemen

A ja spoglądam na ściany mieszkania, tyle razu odmalowane moimi i dziewczyn rękami
widzę mebelki kupione, swoim sumptem oraz bliskich mi osób
patrzę na kibelek naprawiany ostatnio z moim Bobem Budowniczym K2 
na kwiaty które roszczą sobie prawo do przebywania na blacie w kuchni 
oraz wszystkich parapetach i szafach z widokiem na światło
Patrzę na lipę za oknem, rdzawe liście, sikorki bogatki, dzikie pszczoły raz po raz
i wtedy odpala mi się inna wizualizacja:

to jest moje gniazdko na 3 piętrze a ja mam pisklaki
dwa, słodkie, piękne, karmię je, ogrzewam i kocham ponad wszystko
Gniazdo wybudowane wspólnie z ich tatą, nie jest na zawsze.
Pisklaki już uczą się latać, lada moment wyfruną w świat, a ja rozejrzę się na innym gniazdem

Jest bliżej ziemi, jest większe, wygodniejsze, ma salon, ma sale do jogi, do dźwięków, do masaży
ma więcej drzew wokół, widzę złociste buki, ogromne dęby.. dużo drzew i dużo ptaków
Dużo roślin, które zeszły z blatów w kuchni i mają swoje wyjątkowe miejsce przy ogromnym oknie z widokiem na polanę. Widzę osobne pokoje dla córek, które przyjeżdżają raz po raz do mnie pobyć w ciszy serc i miłości utkanej w gniazdku.

frajerka od porannej wizualizacji gdzieś poszła, nie ma Wrocławia, nie ma hamaku nie ma windy. Zabrała ze sobą przeszłość która bolała, zabrała niesprawiedliwość, która dudniła w sercu, zabrała złość która siedziała cichutko w wątrobie.

"Dni których nie znamy" podsumował Grechuta, są najważniejsze

Podziękowania dla Frajerki, bez nie nie byłoby tego wpisu i wielu innych
Podziękowania dla byłego, bez niego nie zdawałabym sobie sprawy z mojej niemocy która okazuje się być mocą
Podziękowania dla dzieci, które stworzyły Polę - matkę, która jest niezwykłą istotą, w swej złożoności i miłości 
Podziękowania dla mnie samej, za odwagę, że piszę. A mogłabym opisać coś o wiele łatwiejszego emocjonalnie i zabawniejszego, co z pewnością również zrobię, bo radości w gniazdku na 3 piętrze nie brakuje 





ka_ta_ton_ka

Przychodzi mi do głowy słowo: 

katatonka

Biała flaga

Powiewa gęstością, gdy ciepło próbuje dostać się od strony wschodu
Powiewa siłą, gdy wiatr chce zamienić się w przeciąg
Porusza się, lekko trzepocząc
Czasami nieruchomieje, oddając swój biało-kremowy spokój

Ta na zdjęciu jest flagą wakacyjną, choć biały akcent jest wyraźny a dodatek niebieskiego malowniczy

Strażniczka dźwięków

"W naszym ciele układają się wszystkie dni lekkie i te które ważyły za dużo. Czasem czujemy to jako napięcie w barkach, czasem jako trudny oddech, a czasem po prostu jako brak uśmiechu.



Właśnie dlatego tak wiele zmienia dotyk, czułość i dźwięk (...) fale rozchodzące się z mis. Obejmują od środka jakby przypominały, że można być miękkim, spokojnym, lżejszym. Pokazują, że w środku też jest przestrzeń, w której da się odpocząć. Dźwięk mis jest jak rozmowa, której dawno nie było (...) cicha taka, w której wreszcie można usłyszeć siebie..."

tekst: Cisza ciała | fizjoterapia i masaż | 

Nie należę do osób gadatliwych, nie przychodzą mi łatwo small talki. 
Nie ma wspólnego tematu? Nie ma rozmowy.
Darmo szukać w tym wyrachowania czy braku manier (szybciej muśnięcia jakimś spektrum )
A może niektórzy mają podobnie?

Opowieść, którą wyżej przytoczyłam jest o tym. 
Gdy robię masaż misami, wiem że misy gadają.
Ja mam je tylko wzbudzić i czuwać niczym strażniczka dźwięków
O czym gadają?

O człowieku.
Słyszę opowieści - o kontuzjach, skręceniach, o ciężkości miejsc, w których dźwięk się urywa.
Może historia, którą "opowiada bark" chce być w końcu zauważona, wysłuchana, uwolniona?
Może lewa strona ciała, chce się wyrównać z prawą dla pięknej i prostej harmonii?
Może serce ubrane w "nie mogę" "nie da się" "nie teraz" 
pragnie krzyknąć: mogę! da się! właśnie teraz!

A może to tylko fale, które rozchodzą się po kościach, mięśniach i narządach.
Ciekawe.
Dla mnie bardzo, bo wszak każda interpretacja będzie zawsze z umysłu.
"Rozmowa " dzieje się w środku istoty człowieka, 
kiedy to rozluźnione ciało na wygodnym łóżku może zaufać procesowi.
A może zaufać? 
Tak prowadzę dźwięki, że może - delikatnie i z wyczuciem

Bo czy w tej rozmowie mis chodzi o coś więcej,
niż to, żeby poczuć:

bicie serca   szelest oddechu
lekkość  spokój  bliskość?

pozwolić sobie czuć



Turbo zawalam

uziemienie jako chodzenie po piasku 
lub
stąpanie po mokrej trawie w letnie dni

Czas START_er

Czas biegnie, nie chodzi jak normalny czas 
Mój czas jest nienormalny i biegnie


Yes, ofcourse

Minął miesiąc

Od wejścia Plutona w znak wodnika
Od oświadczenia się 
Powiedzenia tak



Prawie krople

Zalało mnie od stóp po kąciki oczu

Plan B

Kiedy myślałam, że podążam Planem A

Klub Kochających Serc

Założyłam Klub Kochających Serc

taniec w deszczu

Taki moment, że mam zrobione zakupy na święta

Brak

Do dzisiaj nie wiedziałam, czym jest brak

m a m y p o l e #1

Przezwiska
Przydomki
Ksywki


Były mi raczej obce
Niezbyt chwytliwe imię?
Nazwisko?
Hmm...

Mam takie wspomnienie: 
niespełna 3 letnia Pola (czyli Ja)
podchodzi do telewizora w Wielkim Dniu Wyborów Miss Polonia

Rodzina ekstatycznie czeka na tę chwilę, wszyscy są przed telewizorem
No i ja -  malutka, nieśmiała istotka, którą w domu nazywają " Polunią "
(to ważny element opowieści*)
Patrzy się - na telewizor - na domowników - na telewizor i..
Uśmiecha tajemniczo... 
I pyta: Mnie? Mnie wybierają?
Rodzina wybucha śmiechem. Kurtyna.
Ja z pewnością oblewam się rumieńcem - no i tak mi pozostaje na lata.

Jeszcze jedno wspomnienie, które znam z przekazu.
Rodzę się Ja
Mój tato ogłasza wieści rodzinie i wysyła telegram: m a m y p o l e **
Rodzina reaguje nie do końca adekwatnie, rozumiejąc słowo pole jako obszar rolny
(potem wybieram Akademię Rolniczą - przypadek? )


Wracając do sedna - ktoś niegdyś bliski nazwał mnie:
Funią, potem Fikuśną a później Fajansiarą (?) 
No i zapisałam sobie na ścianie, chcąc pomedytować: 
"co czuję słysząc te słowa?"
Córka M1 widząc to, dopisała: 
Kocham mamę <3 
No i na nic "pieszczotliwe" damsko-męskie zaloty, 
wiadro zimnej wody wylane
mama jest mamą, a romans zakończony




*Polonia = Polunia, 3 letnim uszkom zlało się to słowo i przekonana byłam, że będzie to impreza poświęcona mnie , mnie i jeszcze raz mnie :)  Co za wielkie ego w tak małej istotce ;) a może głębokie przekonanie o swojej urodzie :) 


**rodzina zastanawiała się skąd te przechwałki w połowie roku na temat zakupu ziemi? Co to musi być za p o l e ? :) 


Do góry nogami

Stoję w świecy

Na barkach, przecież... bo to pozycja odwrócona
mogłoby być bardziej bezwysiłkowo
"tak będzie już niedługo" - słyszę swój własny szelest myśli 

Oddałam się

Wysyłam podziękowania