W lesie

20:08 Unknown 0 Comments

wakacyjny czas to trudny czas dla zwierząt
dorosłych oraz dzieci

Przedszkola czynne tylko miesiąc (smuteczek rodziców)
Wyjazdy trzeba planować tak, żeby się nie udręczyć samą drogą
bo przecież trzeba zachować resztki cierpliwości na później
i żeby kot mógł z nami jechać


Wypracowana w trudach zasada jest prosta
jedziemy na krótko, tam gdzie są inne dzieci
i bierzemy kocice (wiadomo pisałam o tym tutaj)

Póki co tylko Londyn ją ominął
w Kołobrzegu - czuje się jak ryba w wodzie
w domku nad jeziorem - też, chyba że inny kot wpadnie nocą i zrobi rozrubę
A jak się czuje pod namiotem?
Myślę, że jak ryś w puszczy!

Niby grzeczna, bunkrowała się gdzieś w ciągu dnia
rankiem zaglądała do namiotu, coś tam opowiadała, potuliła się i zmykała do lasu
ostatniego dnia dzieci nakryły ją jak się czymś bawi.
Powiedziałam dumnie - patrzcie jak słodko kotek podrzuca szyszeczkę
wtem jakiś dziecięcy głos skomentował - ciociu to raczej nie jest szyszeczka
poprawiłam się szybko - myszkę Luna złapała!
Okazało się, że to ani szyszka ani mysz, tylko
malutki krecik

Mniemam, że to nie nasz potulny kanapowiec TO zrobił
choć podejrzewam że się mylę...

Luna z "szyszeczką"

Największy stres miałam gdy chcieliśmy wracać
i trzeba było zwierzaka znaleźć...
ale wystarczyło zrobić : cicicici
i zza drzew wyszła zwarta i gotowa do podróży kocica
no dobra - miałczała pół drogi z żalu, że to już koniec.

A co porabiały dzieci?
Spały same w namiocie, same chodziły w krzaczki
pływały na krokodylu, biegały po szyszkach
poznawały nowych kolegów i koleżanki
huśtały się, grzebały w piachu
jogowały kiedy tylko mogły
dużo jadły i piły

A co robili rodzice?
Dokładnie to samo  :)