Nasz ogród

23:17 Unknown 0 Comments

Moje dziewczyny sprzątały po żulach...
brzmi przerażająco
ale takie są fakty
zacznę od początku


Mamy przed blokiem Ogródek Społeczny Łazarz
Na nieugorze pełnym psich kup, który "ozdabiał" jedynie trzepak
służący do opierania się w czasie picia alkoholu
Grupa pozytywnych szaleńców* postanowiła zasadzić roślinki,
zrobić na drzewie huśtawkę (nie tylko) dla dzieci, stół, fotel bujany, siedziska...
a co najdziwniejsze, zaangażowali w to "tubylców"
żeby to oni mogli w słoneczne popołudnie wyjść z kawką/herbatką na świeże powietrze
pobujać się, pogadać z sąsiadami, "wybawić" dzieci przed snem, itp
Brzmi fantastycznie

Jednak zewsząd pojawiają się problemy
Część mieszkańców jest rozczarowana, że zniszczyliśmy, UWAGA będzie cytat:
"piękny trawnik"
kolejna grupa gdy przychodzi,
przypadkiem buja się za bardzo
biega za szybko
niszcząc co pod nogami/pupami

Jeszcze inna, którą nazwałam we wstępie żulerstwem,
siedzi wieczorami/nocami i pije
a jak się napije, to zapomni po sobie posprzątać.

Ogród jak sama nazwa wskazuje, jest dla całego społeczeństwa, 
nie można wykluczyć kogoś tylko dlatego, że jest gimnazjalistą, któremu
hormony szaleją lub pijaczkiem, którego jedyną przyjemnością życia
jest kupić w Jeżyku balsam pomorski i wypić go w godnych warunkach,
tj. na ławeczce pod moim blokiem.

K2 z kuzynką piją - dla równowagi w przyrodzie WODĘ
Sprawa jest bardzo skomplikowana, gdyż organizowane w tym miejscu
przez wspomnianą grupę szaleńców spotkania pod wierzbą, gdzie latem można było
napić się naparów z ziół, poznać roślinki które tu rosną, owady które tu przylatują,
zjeść pieczone pyrki wykopane z ogrodu Łazarz, a także porzeźbić w drewnie, potańczyć,
posłuchać fajnej muzyki, również nie cieszą niektórych mieszkańców, gdyż, UWAGA:

jest hałas
i bałagan

Przyznam, że nie wierzyłam, że komuś może się to tak bardzo nie podobać
iż fatygują się do kierownika osiedla na skargi
do wczoraj...
sprzątaliśmy wspólnie ogród przed zimą
moje dziewczynki i inne - również dziewczynki (przypadek? nie sądzę :P )
wygrzebywały z ziemi kapselki po piwach,
niedopałki oraz butelki wszelkiego koloru,
przylatując co chwilkę do mnie i wołając:

MAMUSIU znalazłam taką PO WINKU
a JA po PIWKU

(hmmm niech ćwiczą pamięć, rozróżniają kształty i kolory, 
z drugiej strony...skąd wiedzą co w nich było :) )

podeszła do nas starsza Pani i zaczęła "syczeć"
(przepraszam, ale tylko to słowo pasuje):
że niszczymy piękny trawnik 
i przez nas dzieci nie mają gdzie biegać 
kto nam na to pozwolił? i że nam się i tak nie uda...
Złość moja była duża i szybko odpowiedziałam Pani na jej zarzuty, ale niesmak pozostał

Zamierzamy zatem chodzić i zbierać po śmiecących tubylcach odpadki,
bo raczej ich już nie wychowamy
ale może zawstydzimy jednego czy drugiego
który rankiem idąc do sklepu po "paliwo" tudzież do szkoły zobaczy,
że jedna taka, z dwójką takich mniejszych
sprząta po nich
córki sprzątają wraz z dzielną i pracowitą sąsiadką

żeby było bezpiecznie i ładnie,
żeby nikt nam nie odebrał ogrodu,
i żeby sycząca Pani przestała na nas syczeć.

Dzieciaki co tydzień pytają:
co dziś będzie w ogrodzie?
Posadziły w nim roślinki, które nazwały swoim imieniem


fot: Janusz Heller, Klub Krąg

Sprzątają dzielnie bez marudzenia że mokro że zimno...
Bardzo bym chciała, żeby z taką samą starannością
zbierały po sobie zabawki w domu
Ale nie można mieć wszystkiego, kiedyś trzeba wypocząć

K2 - żona, M1 - mąż, leżą na plaży, czytają i odpoczywają..

*pozytywni szaleńcy:

wpis niesponsorowany, wpis z potrzeby serca :)

wspomnę także, że zarówno z żulami jak i gimnazjalistami a także starszymi ludźmi zdarzało się wspólnie "bawić" w ogrodzie i że widocznie MOŻNA tak wspólnie, ale potrzeba więcej dobrych chęci... i mniej tych złych...