Magia świąt

22:26 Unknown 3 Comments

W przedświąteczny weekend, gdy auto znowu nie chce odpalić, a ja mam ochotę uciec gdzie mnie nogi poniosą, w moim domu dzieją się różne, dziwne rzeczy:

  • na podłodze leżą tobołki, z których wystają małe rączki, główki i nóżki. Nie sposób ich nie zdepnąć, co wywołuje lawinę płaczu u M1 
         (lalki leżakują w ręcznikach kuchennych lub moich ubraniach)

  • po domu chodzi Pani Dyrektorka i ciągle powtarza, że nią jest (M1)
  • Oliwka ma urodziny i wszyscy śpiewają jej sto lat (kim jest Oliwka??) Dostaję opierdziel, że ja nie śpiewam
  • córki coś żują ze smakiem, chociaż nic im nie zapodałam do jedzenia 
         (ciastolina? piach? igły z choinki?)
  • mąż bierze popsute auto, nie ma go 3 godziny i wraca z pomalowanymi na brązowo paznokciami, wkręca sam z siebie żarówki i naprawia lampy, chociaż wcale nie nakrzyczałam na niego 
         (kupił nowy akumulator, a lakier ja chciałam, bo użyję go do zrobienia prezentu dla M1)
  • K2 leżakuje 2,5 godz pod rząd i wcale nie jest chora

W sumie nie jest tak źle. Dobrzy ludzie pomagają, mąż przytuli.
MaMoL nie poddaje się i mimo przeciwności losu przestaje ryczeć, robi bigos, barszcz, kapustę z grzybami i planuje kolejne dni.
Trzeba żyć.
Pierwsza wigilia we własnym mieszkaniu.
Sprostam wyzwaniu?
Zrobię co mogę
I zagonię do pomocy kogo mogę i damy radę.

P.S. Jeszcze gdyby te lale umiały obrać warzywa i umyć naczynia... a one tylko śpią i śpią.
A Pani Dyrektorka nie lepsza, chodzi i gada, wzięłaby się za gary. ehhmm



3 komentarze:

luquee pisze...

Nie ma to jak dobrze wymienić żarówki i uzyskać pochwałę :D

Anonimowy pisze...

twoje wpisy sa co raz piękniejsze i nic cie nie drażni i nawet nie złościsz sie jak dawniej.bardzo mnie to cieszy!!!!chyba to zasługa twojego męża...

Unknown pisze...

Publiczną pochwałę ;-)