Jesienny dzień
Kiedy rano jadę roweremMgła delikatnie oplata krzewy
Jesienne słońce niepewnie budzi się do życia
Mijam wiewiórkę z orzechem włoskim, chcącą wgramolić się na drzewo
Spotykam radosnych rowerzystów
Sfrustrowanych stojących w korku kierowców
Strażnika miejskiego palącego papierosa na przystanku autobusowym
Mijam zielony autobus i karetkę pogotowia
Nabieram energii i siły
ale na krótko
Po południu odbieram dzieci, robię zakupy, sprzątam po kocie, po dzieciach, po sobie, robię obiad, sprzątam po obiedzie, sprzątam znowu po dzieciach, krzyczę na dzieci, idę do Ogrodu Łazarz, posprzątać po pijaczynach, wracam i robię kolację, myję dzieci, znowu coś sprzątam (?!) kłócę się z dziećmi, wypominają mi że jestem zła i krzyczę, więc już nie krzyczę, płacze że sobie nie radzę, wraca mąż
Płaczemy wszystkie trzy
w domu bałagan
co się działo?
co robiłyście cały dzień?
Mógłby zapytać.... ale nie pyta, bo wie że NIE można
Usypiam dzieci, czytam im i zasypiam
Przecież jutro też będzie dzień
i z pewnością pięknie się zacznie...