Jak z bata strzelił

08:56 Unknown 6 Comments

Mija rok odkąd jestem double matką.
K2 urodziła się szybko i sprawnie.
Pierwszą moją myślą jak ją zobaczyłam było: wow ale wielka.
Drugą: wow ale śliczna i jakie mądre oczka.
Trzecią: matko jaki żarłok!


Kolejne dni mijały spokojnie, jak to na początku bywa.
M1 szczęśliwa była jak nigdy.
Potem zaczęło robić się ostro, płakała dużo, obie płakały jednocześnie.
Stan się pogłębiał.
Niespodziewanie odkryłam, że K2 lubi ciszę.
Lubi jak ją karmie w innym pokoju, jak są rolety spuszczone, jak nikogo nie ma w domu.
Szok. M1 było przecież wszystko jedno.


Jak już ogarnęłam czemu K2 ryczy, K2 zaczęła ryczeć ponownie.
No to zaczęło się faszerowanie kroplami na kolkę.
Dostawała ten nieszczęsny Bobotic kilka razy dziennie.
Może coś dawał, może nie.
Sytuacja się wyjaśniła jak wyszedł jej ząb.
Taki mały dziwny ząb.
No to teraz wiadomo czemu płakała pomyślałam.



Po jakimś czasie w niewyjaśnionych okolicznościach ząb zniknął.
No zniknął.
M1 poszła do przedszkola bo nie dawałam rady z dwójką.
M1 chciała patrzeć jak ja karmie, jak ja przewijam, chciała ją dotykać,
chciała bawić się jak zawsze głośno, muzyki słuchać i chciała mnie...
Nie dało się.
Starałam się zajmować nią intensywnie jak K2 spała, ale K2 spała krótko i mało.
I budziła się z płaczem, więc M1 też płakała.
Płakałam razem z nimi z niemocy, bo rozdzielić siebie nie mogłam.



W przedszkolu M1 była szczęśliwa, pokochała jedną z Pań.
Pani Natalka należała do niej.
K2 się nawet uspokoiła, podobało jej się odprowadzanie i przyprowadzanie M1,
Chodzenie w chuście, a najbardziej to,
że miała mnie tylko dla siebie przez te parę godzin dziennie.
No i wpadłyśmy w rytm, co wyszło na dobre wszystkim.
Jedynie portfel trochę cierpiał, bo to przedszkole prywatne było...


K2 dalej ryczała ale tylko przy ząbkowaniu.
Jak miała pół roczku zaczęły jej wychodzić zęby jak grzyby po deszczu.
Jako roczne dziecko ma 8 + wszystkie czwórki w stanie gotowości.
Jak można się łatwo domyślić - płacze i gorączkuje.

Podsumowując, drugie dziecko nauczyło mnie pokory.
Ja naprawdę myślałam, że dużo wiem o dzieciach.
Okazało się, że nic nie wiem, że muszę uczyć się na nowo.
Instrukcja obsługi K2 była dużo bardziej skomplikowana.
Przy dzieciach poznałam nowy rodzaj miłości.
Ogromnej aż przytłaczającej i zupełnie bezinteresownej.
Takiej, że na samą myśl o nich przełączam się na tryb:
opiekuj się - chroń - atakuj

To jest taka odpowiedzialność mieć dzieci!
Wychowywać je.
One patrzą na nas, naśladują, musimy być wzorcem dla nich.
A przecież jesteśmy ludźmi: klniemy, kłócimy się...
Jak to ogarnąć?
Póki co myślę, że mam dobre wyniki,
ale tak jak ktoś mądry kiedyś powiedział:
Małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci - duży kłopot.
Na przestrzeni 3 lat macierzyństwa widzę, że to 100% prawdy.


I jeszcze jedno. Nie ma we mnie żadnych wątpliwości, którą kocham bardziej.
Jest to jakaś magia, bo kocham je dokładnie tak samo. Zawsze.

6 komentarze:

harakiria pisze...

Ślicznie napisałaś :-)
Jestem blisko Kalinki od kwietnia i nie wiem kiedy z malutkiego bobaska ze sterczącymi włoskami przemieniła się w słodką dziewczynkę w dwoma kiteczkami :-)!!!
To niebywały i fascynujący proces!
Myślę, że teraz będzie już z górki.

madziula pisze...

Sama miłość :))

Unknown pisze...

Dla zainteresowanych: wybrała książkę, ale nie świętą, tylko tomik poezji Pawlikowskiej Jasnorzewskiej, a pieniążek wrzuciła do kieliszka. Czyli będzie pisarką topiącą pieniądze w alkoholu. A może jednak nie... ;-)

luquee pisze...

A ojciec tym bardziej się cieszy, bo im dalej w las tym bardziej rozumie o co chodzi ;) Oczywiście do czasu tzn. jakichś 15 lat i pierwszych problemów z chłopakami i niesymetrycznym biustem :P

Unknown pisze...

a M1 nie ma już problemów z biustem przypadkiem? Przecież już się wypychała piłeczkami i pokarmu miała za dużo jak się któraś lalunia urodziła... z nią lekko nie będzie ;-)

Anonimowy pisze...

trafnie podsumowałaś dotychczasowe macierzyństwo. Dzieci są "z nieba" i tyle nas uczą!! i każde czegoś innego...tylko my dorośli nie umiemy ich słuchać ale ten blog uświadamia mi samej,że umiesz, że masz taką wrażliwość i tak ładnie potrafisz przenieść własne emocje na "papier", Trudne to niezwykle ale pożyteczne.Jakie byłoby życie gdyby was przy mnie nie było...Moje wy szczęścia niezliczone.
Mama