Wisielec w sypialni
Zawisł jakiś tydzień temu.Żeby K2 miała gdzie się patrzeć jak zasypia.
No i patrzy się.
Trochę już jej się znudził.
Chciałaby go dotknąć, poślinić.
A nie może bo tak wisi i dynda i ona nie sięgnie.
Czasem jak jest na dużym łóżku, to pełza w jego stronę i próbuje go ściągnąć, ale po co?
Lepiej wszystkim jak wisi.
Tak słodko wygląda na tle zasłonek.
Po to go tam powiesiłam, żeby bawił wzrok.
Okrutne?
A co, ma leżeć w szafie?
Ozdóbka w szczelinie pomiędzy firankami to właśnie wisielec.
Uszyty z ubranek po M1 (dziurawych, poplamionych ale ładnych, żal mi było wyrzucać) plus koraliki, tasiemki i sznureczki.
Leżący wisielec.
Mogłabym takich wisielców zrobić więcej, całkiem przyjemna praca ;-)
Lepsza niż w BTSie
1 komentarze:
Ja bym to kupił gdyby nie wisiało u mnie w domu ;)
Prześlij komentarz