Odporność-nieodporność

21:10 Unknown 1 Comments



Słowo klucz ODPORNOŚĆ
Ciągle choruję JA, moje dzieci, mój mąż… kiedyś o takich myślałam sobie: pewnie źle się odżywiają, nie biorą witamin, są wydelikaceni, za grubo ubrani, za cienko ubrani, ogólnie coś robią nie tak… guzik. Guzki prawda.
W powietrzu tyle syfów – bakterii, wirusów lata, że wystarczy u mnie gorszy dzień, gorsze dwa dni, albo gorszy miesiąc i ból gardła zastępuje ból głowy, a po nim nadchodzi kolejny ból .. w międzyczasie córeczki moje napada wirus nr 1, po nim szybciutko drugi, chwila oddechu, przychodzi trzeci. Dzieci srają, rzygają, gorączkują, smarkają, płaczą, nie jedzą, nie piją, nie śpią, wyją. Ja się stresuję, kupuję lekarstwa, pieniędzy ubywa, ale dla dzieci wszystko… 

Co krąży w tym powietrzu? Czy to kwestia czasów, tyle tego jest wokół, że bardzo łatwo przychodzi nam coś złapać? Czy tylko my ciągle chorujemy, bo mamy pecha, albo wylęgarnie syfów gdzieś w domu, na balkonie? Może przez te zasrusy (czytaj gołębie), które raz na jakiś czas niepostrzeżenie przylecą na balkon i go zasrają szybko (póki ich nie przegonie używając bardzo niecenzuralnych słów)? Pewnie to one…
Zacznę podejrzewać sąsiada za chwilę… chyba przesadzam. Może wystarczy wziąć się w garść, zacząć myśleć pozytywnie, nie ryczeć nad każdą sraczką i trwającym dwa tygodnie katarem.. a co z własnym porażkami? Jak się nimi nie przejmować? Skoro od nich zależy moja przyszłość, przyszłość moich dzieci… Przejmować się z umiarem ot co. Ha ha ha

na zdjęciu M1 z wirusem....hmmm, tuż po srańsku, chwile przed zielonymi gilami do kolan...to chyba wirusik nr 2 - zaropiałe, opuchnięte oczy. Ale i tak śliczna, bo moja ;-)

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

co cie nie zabije to wzmocni!!!!