Nogi
Ścięłam włosyOdmiana dobrze robi
Bo gęstwina grzeje w szyję i twarz
Długo się ją myje i długo suszy
Przecież nóg nie utnę...
nogi to co innego, są bardzo potrzebne przy dzieciach
- trzymają pupę; w którą K2 z impetem mnie klepie raz po raz
- amortyzują uderzenia; wnosząc rowerek M1 do ciasnej piwnicy, pedały nie zeskrobują farby ze ścian lecz miękko wciskają się w moje łydki
- wtulając się wieczorem w dziecko mogę zarzucić nogi na córkę, wracając wspomnieniami do jakże spokojnych chwil ich życia płodowego
- są w stanie przyjąć dużą ilość plastrów, naklejanych na kolanko po zbyt szybkim zabiegu golenia
- matczyne nogi to też matczyne buty, czasem na obcasie, prawie zawsze pasują na córki idealnie, nawet jak nie pasują
- nogi mogą pedałować, z córką młodszą w foteliku oczywiście
- nogi mogą dogonić, jak zajdzie potrzeba
- no i najukochańsza zaleta moich nóg... można stanąć przy nich w chwilach matczynej grozy, złości, smutku, rozczarowania, totalnego chaosu i przytulić się do nich... niczym do brzozy w lesie.
Wtedy wyżej opisane emocje ustępują, a siniaki i krwiaki nie bolą. Jestem tylko ja - mama z małą hubą przy lewej, śliczną jemiołą po prawej. Czuje ich oddech, bicie ich serc, ciepło ich rączek.
Tulące się do nóg dzieci to prawdziwy skarb