miłość po nocach

22:55 Unknown 0 Comments

Wieczór, dowiedziałam się że córka młodsza mnie nie kocha
Jak krzyczysz to Cię nie kocham - powiedziała wprost
A jak nie krzyczysz to kocham - dodała



(jasne że czasem krzyczę, ale tylko wtedy jak mnie złość rozpiera z konkretnego powodu.. albo niekonkretnego, różnie..)

No to powiedziałam, że jak ona płacze bez sensu to też jej nie kocham
Nie zareagowała
Na to czuła M1 wyznała szybciutko przysłuchując się tej dziwnej rozmowie:
A ja kocham mamę zawsze, obojętnie czy krzyczy czy nie.
Rozczuliłam się, przytuliłam, pochwaliłam za wytrwałość (po kim to ma?)
Powiedziałam, że ja ją też ...i K2 też oczywiście...
ale K2 zdania nie zmieniła

W nocy obudziło mnie coś dziwnego.
Kot siedział mi na brzuchu, za nim stała jedna córka, a w oddali kolejna
Zachciało im się siku, pić, pokłóciły się o miejsce koło mnie,
tatuś skapitulował, zrobiło się za ciasno, a zbyt późna (a może wczesna) pora na walkę
przemieścił się zwinnie do drugiego jakże pustego pokoju
Dziewczynki oplotły mnie swoimi ciepłymi ramionkami i nóżkami
i ledwo się wydostałam z wyrka gdy po 40 minutach zadzwonił budzik

fascynująca noc

Kolejny dzień - M1 wyznaje uroczyście, że jak urośnie chce latać w kosmos
i pyta mnie: co ma zrobić?
Odpowiadam więc z głebi serca: musisz BARDZO chcieć
Ale ja chcę bardzo, odpowiedziała szybciutko
Dodałam więc, że musi się dużo uczyć, skończyć szkołę i takie tam...

Przy okazji zapytaliśmy K2, co chce robić jak dorośnie?
Po długich przemyśleniach, pełnych trzepotania rzęskami
i robienia śmiesznych, słodkich  uśmieszków, wyszeptała:
chcę być MOTYLKIEM
odpowiedziałam jakże inteligentnie, że też musi BARDZO chcieć
chyba nawet bardziej...