Walka, pot i łzy
Ładna pogoda
Idziemy rodzinnie na plac zabaw, jakiś 1km drogi
Idziemy rodzinnie na plac zabaw, jakiś 1km drogi
M1 chce jechać autem, bo to bardzo daleko
Wybijam jej pomysł z głowy
na miejscu pełno dzieci, huśtawka zajęta - jęk
zwalnia się - biegniemy z jęczącą K2 - wyprzedzamy jakiegoś chłopca, jesteśmy pierwsze :)
Huśtanie - 15 minut
cały czas krzyczy: mo-meń! mo-meń! (mocniej)
ja nie potrafię, boję się, mąż buja
M1 lata po wszystkim, rozbiera kurtkę, czapkę, jedyne rozgogolone dziecko (reszta zazdrości, bo inne matki nie pozwalają)
ja jej wierzę, jest naprawdę ciepło, też zdejmuje kurtkę
ja jej wierzę, jest naprawdę ciepło, też zdejmuje kurtkę
Idą do piaskownicy, K2 wchodzi i czuje że wszystkie zabawki są tu dla niej (żadna nie jest jej)
Bawi się rozkosznie, gdy nagle jakaś dziewczynka chwyta za stiko, dokładnie w tym samym czasie co ona
Patrzą sobie w oczy i ciągną. K2 - spokój na twarzy, dziewczynka płacze woła mamę. mama przychodzi prosi żeby córka skapitulowała, ta ryczy, ciągnie dalej, K2 wykorzystuje moment nieuwagi i wyrywa sitko. Dziewczynka płacze mocniej, jej mama szuka szybko innego sitka.
Kala odchodzi w bezpieczne miejsce, bawi się całe 30 sekund i rzuca sitko w kąt.
Siedzimy z mężem na ławce obok i nie specjalnie przyznajemy się które dziecko przyszło z nami.
Choć w momencie zwycięstwa K2, mąż z zadowolona miną głośno wzdycha z dumy
W tym samym czasie M1 przesłodko bawi się gdzieś obok i nikomu nie wadzi.
Następna akcja
Dziewczynki mają chrupki i wodę (żeby przetrwać ten ciężki czas na placu zabaw)
Siadają w przerwie na ławce i jedzą
Podchodzi chłopiec i mówi M1, że chce chrupkę
M1 nie wie co robić, ja mówię żeby dać, a ona - że to ostatania chrupeczka, ale dzieli się, przełamuje ją i daje mu mniejszą część
K2 chrupie i bacznie obserwuje teren.
Wtem podchodzi dziewczynka (inna) - patrzy się na nią
Ta syczy - nie e e e , moje! (x kilka)
Dziewczynka stoi na wyciągnięcie ręki i patrzy się dalej jak te dwie jedzą chrupki (ostatnie sztuki)
K2 używa nogi w celu kopnięcia dziewczynki powtarzając dobitniej:mojeeeee (uff - nie sięga)
Dziewczynkę z opresji ratuje matka.
Chłopiec od chrupki siedzi cały czas obok i nagle babcia przynosi mu SOCZEK i to KUBUŚ PLAY.
Ogólne poruszenie córek, tego się nie spodziewały. Cios poniżej pasa.
One też chcą!
Daje im wodę
Gardzą
Chcą KUBUSIA i koniec...
Płacz i histeria, uciekamy z placu zabaw.
Ale nie jestem nerwowa. Słyszę jęczenie innych dzieci, wielu dzieci, nie moich dzieci.
To mnie uspokaja. Oni też tak mają.
:)
Ale nie jestem nerwowa. Słyszę jęczenie innych dzieci, wielu dzieci, nie moich dzieci.
To mnie uspokaja. Oni też tak mają.
:)