Odloty macierzyństwa
Usypiałam moją K2.
Wypiła mleczko
z piersi, oparła się na rączkach, usiadła, beknęła, uśmiechnęła się i
przewróciła na plecki. No i tak kilkanaście razy, dotykając mnie przy tym przypadkiem,
chwytając zębami delikatnie, kołysała się, turlała, aż w końcu głowę położyła
blisko łona mojego, nogę oparła na moim boku i zaczęła wolniej oddychać,
obróciła lekko główkę i odleciała w krainę snu raz po raz kopiąc mnie
delikatnie i sprawdzając czy nie poszłam.
A ja nie poszłam. Ja przeżywałam każdy jej oddech, każde kopnięcie, jak wtedy gdy była w brzuszku.
A ja nie poszłam. Ja przeżywałam każdy jej oddech, każde kopnięcie, jak wtedy gdy była w brzuszku.
Taki
klocuszek co nie wiadomo jak się we mnie mieścił, ale jednak się mieścił.
A teraz turla się, uśmiecha i już jest poza mną, jest obok i tak ma być zawsze!
Kochana, Pachnąca, Kudłata, Moja córeczka
0 komentarze:
Prześlij komentarz